wtorek, 27 kwietnia 2010

100427

Czas żałoby się skończył i powoli wracamy do naszej kochanej polskiej codzienności pełnej nienawiści, ignorancji i braku szacunku do innych. Przemilczę to co się działo w związku z pewnym pogrzebem. Przemilczę setki ludzi fotografujące telefonami komórkowymi kondukty żałobne i cudze trumny. Zmilczę nawet kazanie pewnego księdza żałującego, że nie zginął kto inny (równie niewinny). To są rzeczy dziejące się od święta i są tylko zewnętrznym dowodem naszej narodowej głupoty. Bardziej istotne wydaje mi się to, co dzieje się na co dzień, a w czasie żałoby osiągnęło lokalne ekstremum.

Punktem spełniającym ekstremum była emisja dwugodzinnego programu „Solidarni 2010” na kanale TVP 1. Autorem był Jan Pospieszalski, treścią – wspólnota Polaków zjednoczonych w żałobie. Zadawałoby się, że to może piękny program, ale co robili prezentowani Polacy? Wrzeszczeli, że prezydent został zamordowany, że to był zamach, że Rosja jest wszystkiemu winna, że wiadome media kłamią i są częścią rządzącej medialno-korporacyjnej ekipy rządzącej, która pragnie zguby dla Polski. Podsumowując: stare polskie „moja prawda jest prawdziwsza niż twoja”. W programie nie pada ani jedno słowo komentarza. Można odnieść wrażenie, że prezentowane głosy to faktycznie zdanie całego narodu, a przecież zdecydowanie tak nie jest (o czym świadczy choćby poparcie dla aktualnej ekipy rządzącej).

Program zamiast prezentować jedność w żałobie zaprezentował naszą fobię narodową związaną z manipulacją w mediach i okłamywaniem ludu przez ekipę rządzącą. Zgadzam się, że media mają zdolność manipulacyjną, zgadzam się, że aż się prosi, żeby to wykorzystać, ale obroną przed tym nie jest uleganie manipulacji innych mediów szczepiących w ludziach strach i poczucie zagrożenia. Nie można krytykować konkretnych gazet czy kanałów, gloryfikując inne tylko dlatego, że „otwarcie” piszą o „wielkim spisku”.

Obecnie mamy głęboko zakorzenioną niewiarę i podważanie wszystkich informacji. Dowodem popularności teorii spiskowych jest sukces fikcji literackich takich jak „Kod Da Vinci”, które wcale nie tak rzadko są traktowane jak prawdy objawione. Podobnie jest w mediach – ludzie łykają wszelkie historyjki podważające autentyczność informacji nie zauważając, że właśnie ulegają manipulacji. Na dodatek są święcie przekonani, że walczą w ten sposób o prawdę i rzetelność mediów.

Jedyne do czego prowadzi takie myślenie to wojna na propagandę i doniosłe hasła, a ta prowadzi bezpośrednio do sytuacji Afganistanu czy Iranu sprzed kilkunastu lat – jedni manipulatorzy byli (i często są) zastępowani przez innych. Osobiście chciałbym poznać sposób zaszczepienia w ludziach krytycznego myślenia, które weryfikuje informacje, a nie wierzy na słowo jednym czy drugim sloganom i półprawdom.

3 komentarze:

  1. Yelonka (Ilona)1 maja 2010 16:04

    Aleksandrze, kocham Twojego bloga :)
    Oczywiśćie mam nadzieję, że zrozumiesz mnie dobrze. Aby o nim nie zapomnieć dodam sobie do linków na swoim blogu.
    No, jak ja bym chciała aby mi się jeszcze chciało tak dokładnie opisywać to co myślę... ale ja już nie mam do tego wytrwałośći.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło czytać =D. Ja po lekturze felietonów Pilcha stwierdziłem, że jakoś pisemnie się muszę "powyrażać" =). A, że pisanie opowiadań już mi nie idzie to padło na bloga ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie już pisanie niczego nie idzie :) Mam jednak szczerą nadzieję, że kiedyś powróci!

    OdpowiedzUsuń