"Bezkresna miłość"
Moja najukochańsza Eleonora! Jakże cudownie sekundy mijały gdy mogłem patrzeć w jej piękne błękitne oczy! Jedyną rozkoszą jaką zaznałem w swoim życiu był czas spędzony z nią. Nic nigdy nie mogło i nigdy nie będzie mogło równać się z tym co przeżyłem przez te kilka przeżytych z nią chwil.
Poznałem ją pewnego dnia gdy przypadkowo pomyliłem stoliki w restauracji. Nie pamiętam dlaczego jej towarzysz nie przyszedł, ani nawet z kim ja się wtedy umówiłem. Najważniejsze było to, że od pierwszego wejrzenia wiedziałem, że to ta jedyna. Czarne włosy, kontrastujące z bladą, gładką skórą oraz niebieskie oczy tak obce temu obliczu, a jednocześnie tak wspaniale komponujące się z resztą. Mój marny świat przestał istnieć gdy ją ujrzałem, a na jego zgliszczach w jednej chwili powstał nowy - piękniejszy.
Nasza znajomość szybko przekształciła się w pełne namiętności uczucie i w końcu małżeństwo. Tyle mówi się o zdradach, zepsuciu, znudzeniu - nie wierzę w te brednie. Dla mnie miłość istniała tylko w cudownej osobie Eleonory. Tym bardziej ubolewam nad jej stratą.
Zaczęło się niewinnie - od zwykłych bóli i złego samopoczucia. Potem Eleonora zaczęła niknąć w oczach. Niegdyś ponętne krągłości zmieniły się w nienaturalne krzywizny. Zawsze blada, ale gładka i zdrowa skóra stała się słabo naciągniętym materiałem na kościach, które przykrywała. Choroba była bezlitosna i nieubłagana. Eleonora, całe piękno i urok tego świata, odeszła. Na szczęście zanim to się stało zdążyła dać życie cudownej Ligeji.
Kocham ten kwiat naszej miłości ponad własne życie. Jej oblicze przypomina w każdym calu piękną matkę. Zachowanie cechuje ta sama lekkość i gracja, spojrzenie jest tak samo głębokie, włosy tak samo czarne, a skóra jeszcze cudowniej delikatna i gładka. Nie ma nic piękniejszego na świecie niż Ligeja.
Nie pozwalam światu niszczyć tej ostoi piękna. Trzymam całe okrucieństwo, niesprawiedliwość i smutek z dala od niej. Nasz dom jest naszym sanktuarium wzajemnej miłości. Od śmierci kochanej Eleonory minęło już dziesięć długich lat osłodzonych jedynie obecnością Ligeji - jej wiernego odbicia. Moja miłość do dziewczyny nie zna granic. Każdy jej gest jest dla mnie radością, każdy dotyk jest jak balsam, każde pełne ekstazy westchnienie jest muzyką dla moich uszu, każdy skurcz targający wątłym ciałem przynosi ukojenie.
Nie oddam jej światu. Ochronię całe piękno, które Eleonora zostawiła po sobie.
Dziwne jak dla mnie. Bardzo podoba mi się dwuznaczność ostatniej części (przynajmniej ja ją widzę), całość jednak, ze względu na dość nikłe i nie porywające opisy, jakoś taka... mało pociągająca i przekonywująca. W sumie sprawia wrażenie pisanego od końca, gdzie zamysł na końcówkę wymusił dopisania czegoś wcześniej.
OdpowiedzUsuńEleonora to nawiązanie do Poego?
czyli do przekucia =P. jednak wyszedłem z wprawy =). Ligeja to też z Poego
OdpowiedzUsuń