czwartek, 9 czerwca 2011

110609

Ostatnio często słyszę i czytam, że nowości kinowe/muzyczne/growe są dużo gorsze od tego co było kilkadziesiąt lat temu. Że brakuje im polotu, świeżości, kreatywności. Można odnieść wrażenie, że żyjemy w świecie tandety i kiczu w przeciwieństwie do zamierzchłych czasów kiedy rodziły się dzieła uznawane teraz za klasykę. Nihil novi sub Sole. Strach pomyśleć co czeka nasze dzieci – emo, plastik, iPady i Piraci z Karaibów zamiast brudasów, skejtów, Game-Boyów i Króla Lwa. Naprawdę nie mam pojęcia skąd biorą się tego typu obawy .

Na pierwszy ogień weźmy kino. Nowe Gwiezdne Wojny to już nie to samo co stare, nowym filmom akcji brakuje uroku Szklanej Pułapki czy Rambo, kreskówki w niczym nie przypominają Pocahontas, a horrory nie straszą jak Egzorcysta. A co z dobrymi, nowymi filmami? Plastyczny i zakręcony „Czarny Łabędź”, robiący wrażenie „W pułapce wojny”, epicki „Władca Pierścieni” – w czym te filmy ustępują klasyce? Efekty nie tak urokliwe, bo komputerowe? Aktorzy mniej utalentowani? Poniekąd to prawda, ale zauważmy, że technologia w kinie ciągle się zmienia co jednym się podoba a innym nie. Natomiast wybitni aktorzy (co może być nieco szokujące) mają niemiłą cechę umierania i trochę milszą cechę rodzenia się – na oba te zjawiska nie mamy żadnego wpływu.

Muzyka – zamiast Michaela Jacksona mamy Lady Gagę, zamiast Kalibra 44 mamy Peję, a zamiast Led Zeppelin….. nic? No cóż – muzyka obecnie nie dorasta do pięt Beatle’som i Elvisowi. Otrzymujemy kolorowy plastik bez wyrazu, którego nie rozumiemy, a nowych dobrych zespołów po prostu nie ma. To zupełnie inaczej niż kiedyś – Elvisa zastąpił plastikowy Michael Jackson, Beatle’sów hałaśliwy Led Zeppelin, a potem jeszcze straszniejsze AC/DC i Metallica, Szopena…. No dobra – jego nikt nie zastąpił. Mam wrażenie, że narzekanie na nowe utwory weszło ludziom w krew i dopiero po 10 latach nagle okazuje się, że takie wyśmiewane „Coco Jumbo” jest świetnym kawałkiem. Poza tym każdy, kto mówi, że nie ma nowych, dobrych zespołów jest po prostu leniwy i nie chce mu się samemu poszukać dobrej muzyki

Stare gry są o wiele lepsze – mają serce, klimat i niepowtarzalny urok. Oczywiście to prawda, ale podobnie jak w poprzednich, opisywanych przeze mnie, dziedzinach – zmienia się technologia, pojawiają się nowe kierunki i nowe możliwości. Modne ostatnio odgrzewanie starych klasyków w branży gier nie jest zjawiskiem złym (w przeciwieństwie do kinematografii). Nowe możliwości techniczne pozwalają na pokazanie postaci, sposobu gry i klimatu w zupełnie nowej oprawie. To tak jak popularne kiedyś kolorowanie czarnobiałych filmów – w dużej mierze poprawiło to ich jakość. Inna sprawa, że gry są dość młode i tak jak film na początku wieku są uznawane za głupią, odmóżdżającą rozrywkę. Z tego względu bardziej ambitnym tytułom trudno dotrzeć do szerszego grona odbiorców.

Podsumowując warto zauważyć, że to co nazywamy klasyką jest odfiltrowanym przez historię zbiorem najlepszych i najbardziej wpływowych dla danej dziedziny dzieł. Dawniej, tak samo jak teraz, powstawało miliard filmów, utworów, książek i gier, które zniknęły tak samo szybko jak się pojawiły i nikt o nich nie chce pamiętać bo były zwyczajnie kiepskie. Poza tym dzieła już stworzone nie znikają nagle w niebycie i kolejne pokolenia mogą się nimi cieszyć tak samo jak w momencie ich powstania. Czy nagle wszystkie kopie Lalki znikną? Gwiezdne Wojny staną się zakazane? Wszystkie gry na Super Nintendo spłoną na stosach? Nawet jeśli w naszym kraju jest to możliwe to Internet jest na tyle przepastny, że będzie się dało te rzeczy znaleźć. Wystarczy tylko mieć taką wolę. A skąd ją ma ją mieć następne pokolenie? Najlepiej po prostu pokazać im, że to było i jest nadal fajne.

1 komentarz: